Jak wytarły się moje Synodontis polli

Jacek Maciejewski

 

Celowo piszę „wytarły się”, gdyż o ich rozmnożeniu oczywiście nie ma na razie mowy. Samo tarło odbyło się również bez jakiś szczególnych zabiegów z mojej strony. Artykuł ten nie aspiruje oczywiście do miana jakiegoś poważnego opracowania na temat tych ryb. Jest raczej zbiorem moich luźnych refleksji, które mogą, ale wcale nie muszę udzielić odpowiedzi na pytanie, dlaczego akurat u mnie doszło do tego wyjątkowego wydarzenia.

Tak naprawdę synodontisy nie były nigdy pierwszoplanowymi mieszkańcami mojego akwarium. Zakupione zostały jako uzupełnienie obsady do dużego stada cyprichromisów wraz z para dzikich „calvusów” i „melagrisów” ponad rok temu. Od tego czasu obsada uległa zmianie i obecnie moje sumy w ilości 3 sztuk tj. dwóch samców i samicy zamieszkują klasyczny 375-litrowy zbiornik o wymiarach 150x50x50cm wraz z 7 sztukami młodych frontos wielkości ok. 10-15cm, parą wspomnianych „calvusów” i jednym średnim glonojadem. Są obecnie nieźle widoczne w akwarium, chociaż niestety nie na tyle żeby je spokojnie i skutecznie sfotografować. Przez ten rok trochę urosły i mierzą jak myślę ok. 10-12cm.

Jeden z samców jest trochę mniejszy i smuklejszy. Wyraźnie też dominuje i jest jakby trochę jaśniejszy od drugiego. Dominacja ta staje się szczególnie widoczna w okresie poprzedzającym tarło. Widowiskowe są też walki obu samców, które miałem okazję obserwować i które początkowo budziły nawet mój niepokój. Polegają one na szybkim pływaniu obok siebie po całym zbiorniku i energicznym uderzaniu się bokami głowy. Co ciekawe trwa to nieraz naprawdę długo i kończy się charakterystycznym obtarciem skóry na bokach ryb. Przypomina to efekt białych ust u trofeusów. Czyżby był to jakiś element rytuału godowego? Walki te powtarzają się co jakiś czas, chociaż nie bezpośrednio przed samym tarłem.

Samo tarło jak można zaobserwować na filmie https://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=g9Eq-mL-hIE ma dość gwałtowny przebieg.

Ryby krążą po całym zbiorniku usiłując za wszelką cenę wrzucić ikrę do muszli „calvusów”. Ma to miejsce kilka dni po tarle tych ostatnich. Muszla, która budzi takie emocje u moich ryb jest spora, (średnica ok. 6-7cm) a co najważniejsze jest jedyna w akwarium. Wydaje się, że stroną bardziej aktywną jest mniejszy samiec, który szuka samicy w zbiorniku, trąca ją w charakterystyczny sposób pyskiem, po czym płyną razem w kierunku muszli. Co ciekawe w całym tym zamieszaniu w tarle uczestniczy też drugi samiec. Cały proces trwa około 2 godzin i właściwie trudno jest go dokładnie opisać. Dobrze widoczny jest tylko krótki moment, gdy dwie ryby mimo wściekłych ataków „calvusa” wiszą w charakterystyczny sposób nad jego muszlą. Pozostały czas to wydawałoby się chaotyczna gonitwa po całym zbiorniku. Poza opisanymi przeze mnie walkami samców, czy samym tarłem moje synodontisy zachowują się w akwarium spokojnie. Są widocznie głównie, gdy przemykają między skałami oraz gdy wypływają do jedzenia.

Jeśli chodzi o karmienie to wszystko opiera się na pewnym założeniu, które przyjąłem wkrótce po tym jak ryby te do mnie trafiły. Sfrustrowany bezskutecznym podrzucaniem im coraz to nowych kąsków, które były kompletnie ignorowane, postanowiłem absolutnie nie przejmować się tym, czy sumy cos zjadły czy nie. Podobnie jest dzisiaj. Ryby karmię tylko raz dziennie. Jednego dnia otrzymują granulat Hikari Gold, następnego mieszankę wodzenia z krylem. Sporadycznie wrzucam też trochę płatków Sera Flora lub Sera Vipan. Granulatu zjadają dużo, wodzenia i kryla tylko podjadają, chyba, że zdarzy się jakaś głodówka lub posiłek przesunie się na późniejsza godzinę. Potrafią wtedy mimo swojej płochliwości bardzo łapczywie zjadać wodzenia lub kryla z toni wodnej. Oczywiście, po znalezieniu pokarmów, które cieszą się ich uznaniem próbowałem karmić je częściej choćby 2razy dziennie. W moim przypadku to się jednak nie sprawdzało. Po zjedzeniu 2 posiłków na drugi dzień zarówno synodontisy jak i „frontosy” w niewielkim stopniu interesowały się jedzeniem. Mało tego, są okresy, gdy mimo serwowania ulubionego przez nie granulatu do jedzenia wypłynie, np. tylko samica. Reasumując: są dni, gdy moje sumy zjadają naprawdę dużo, ale są też takie gdy nie podejmują pokarmu lub jedzą niewiele. Początkowo mnie to niepokoiło, teraz nie zwracam na to uwagi, tym bardziej, że to przecież ich wybór. Zastanawiam się tylko, czy takie nazwijmy to ,,nieuważne”, ale kaloryczne karmienie nie jest jednym z czynników stymulujących je w jakiś sposób do tarła.

Wracając do konkretów. Tak jak wspomniałem zbiornik ma 375-litrów i wymiary 150x50x50cm. Filtracją zajmują się dwa filtry: Fluval 404 z biobalami i filtr wewnętrzny z duża gąbką. Dużą uwagę przywiązuje do natlenienia. Wyloty obu filtrów umieszczone są tuż pod powierzchnią wody, co zapewnia jej solidne sfalowanie. Na filtrze wewnętrznym umieściłem też dyfuzor, który co prawda hałasuje, ale bąbelki oprócz dodatkowego napowietrzania zapobiegają też tworzeniu się kożucha na powierzchni wody.

Wystrój zbiornika jest prosty: trochę dużych, naprawdę ładnych skał, dwa anubiasy i kryjówki pod skałami będące dziełem sumów i „calvusa”. Uległem też namowom żony i założyłem czarne tło wewnętrzne Aquaela. Faktycznie zbiornik lepiej wygląda i co najważniejsze ryby stały się jakby spokojniejsze.

Kolejna ważna sprawa to woda. Tu jak się okazuje mam sporo szczęścia, gdyż kranówka, która dysponuję jest bardzo dobrej jakości i posiada parametry prawie, że idealne dla hodowli ryb z jeziora Tanganika. PH to stabilne 8,5, twardość ogólna wynosi ok. 30, twardość węglanowa 16-17. Przewodność ok. 650µs. Umożliwia mi to wykonywanie sporych cotygodniowych podmian bez konieczności korygowania poszczególnych parametrów. W praktyce podmieniam ok. 40% wody co tydzień i to metodą „wężową”, czyli lejąc wodę o temp 25-26 C prosto z kranu. Nie dodaję żadnych uzdatniaczy. W akwarium utrzymuję temp na poziomie 26-27 C .

Na koniec pozostaje pytanie, co dalej? Oczywiste jest przecież, że strategia rozrodcza, która przyjęły moje sumy jest nieskuteczna. Rozrzucanie ikry nad muszlą „calvusa” nie może dać żadnego efektu. Nawet moja interwencja niewiele tu pomoże. Amatorów rozrzucanej ikry jest bowiem wielu. Chociaż gdyby zamiast jednej muszli było ich całe skupisko…? To oczywiście niczego jeszcze nie gwarantuje, ale gdyby się udało… Pięknie tak sobie pomarzyć.