VARIABILICHROMIS MOORII

VARIABILICHROMIS MOORII
(dawniej Lamprologus moorii)

Grzegorz Kaczmarczyk

 

normal_V001
Samiec w wieku około 1 roku

 

Czytając publikacje internetowe dotyczące Variabilichromis moorii, zastanawiam się coraz częściej, jak duży wpływ na zachowanie danego osobnika mają stworzone mu przez nas warunki. Oczywiście nie mówię o podstawowych parametrach wody czy rozmiarach zbiornika. Konkretnie chodzi o jego wystrój oraz o towarzystwo.

Od dłuższego czasu obserwuję te ciekawe ryby w swoim zbiorniku. Chciałbym podzielić się swoimi obserwacjami i spostrzeżeniami.

Odnoszę wrażenie, że publikowane wcześniej informacje na temat Variabilichromis moorii odbiegają nieco od moich spostrzeżeń. Dotyczy to zarówno sposobu odżywiania, dymorfizmu płciowego jak i zachowań.

Nie ulega wątpliwości, że opisywana przeze mnie ryba jest bardzo piękna, przede wszystkim ze względu na ciekawe ubarwienie. Ryby dorosłe wybarwiają się na intensywny, głęboki kolor żółty a na każdej łusce pojawia się błękitna (błękitno-turkusowa), opalizująca kropka. Na pokrywach skrzelowych, tuż pod oczami uwydatnia się półokrąg w tym samym kolorze. Także grube wargi mienią się tą barwą. Płetwy nieparzyste są pięknie obrzeżone biało-granatową obwódką. Zazwyczaj jest to reguła u osobników samotnych, ponieważ po dobraniu się w pary i przystąpieniu do pierwszego tarła ubarwienie zmienia się. Ryby przybierają kolor granatowo-brunatny lub czarno-granatowy. Oczywiście obrzeżenie płetw i opalizujące cętki na łuskach pozostają i robią wtedy jeszcze większe wrażenie.

[pic]

Trzymiesięczny osobnik

 

Młode osobniki zaczynają się wybarwiać na kolor bladoróżowo-żółty a potem przybierają barwę opisaną wyżej.

Jak w każdym akwarium, także u mnie dochodzi czasem do przykrych i tragicznych w skutkach incydentów. Podczas przygotowań pary do tarła jeden z samców („mąż” innej samiczki) przeganiany przez tą parę, „wbił się” w szczelinę skalną i niestety dokonał żywota (działo się to w nocy, więc nie miałem możliwości zareagować). To niemiłe doświadczenie miało jeden pozytywny aspekt. Mogłem przekonać się, jak będzie się zachowywać wdowa po tragicznie zmarłym samcu. Okazało się, że osamotniona samiczka pozostała przy ciemnym ubarwieniu i nosi je do dzisiaj. Nadal z pasją strzeże rewiru zajmowanego dotychczas. Nie dobrała się jednak w parę z żadnym z samotnych samców.

Jeśli chodzi o rozmiar to rzeczywiście samice są ok. 1 cm większe od samców i w wieku 1 roku osiągają około 11 cm długości. Rozróżnienie płci możliwe jest także na podstawie wyglądu brodawek płciowych. Poza tym młode rybki trzymają się raczej blisko matki; samiec strzeże rewiru.

Tarło przebiega podobnie jak u szczelinowców: biała ikra wielkości ok. 1 mm składana jest na ścianie i sklepieniu wyłomu skalnego lub podkopanym kamieniu. Niestety (w moim przypadku), narybek z pierwszego tarła przepadł bez śladu po dwóch dobach od momentu, gdy zaczął samodzielnie pływać. Po kolejnym tarle nie było już tego problemu. Rybki odchowały się na solowcu i suchym pokarmie pyłowym. Muszę powiedzieć, że maluchy ok. 3 cm polują także na wszystko, co się rusza i jest mniejsze od nich. Z rewiru podrośnięty narybek zostaje delikatnie przepędzany po osiągnięciu ok. 3- 4 cm długości. Tej wielkości maluchy są już ładnie wybarwione.

 

V003
gromadka maluchów

Niemal we wszystkich publikacjach opisywany gatunek przedstawiany jest jako ryba bardzo agresywna, szczególnie w trakcie tarła. W pewnym stopniu można się z tym zgodzić, niemniej jednak agresja jest mniejsza niż np. u spokrewnionych Neolamprologus brichardi, czyli popularnych Księżniczek z Burundii. Potwierdzeniem może być fakt, iż przez dłuższy czas w 200-litrowym zbiorniku przebywały z powodzeniem 2 paryVariabilichromis moorii i obie się wycierały niemal w tym samym czasie (2-tygodniowy odstęp). Gdyby nie fakt „zaklinowania” się jednego z samców (mam chyba zbyt dużo skał w zbiorniku), pływałyby pewnie do tej pory. Nie zaobserwowałem także zbyt dużej agresji w stosunku do samotnych osobników. Ogranicza się ona do przegonienia intruza z rewiru bez uszczerbku na jego zdrowiu. Muszę dodać, że Variabilichromis nie jest jedynym gatunkiem w moim akwarium. Są tu jeszcze trofeusy i kilka muszlowców.

Jednym z ważniejszych czynników, dzięki którym nasi podopieczni prawidłowo się rozwijają, jest dieta.Variabilichromis moorii nie stanowi tu wyjątku. Powszechnie uważa się, że jadłospis tego gatunku powinien opierać się głównie na pokarmach roślinnych. Z mojego doświadczenia wynika, że dieta wegetariańska służy tym rybkom, niemniej jednak należy ją urozmaicać pokarmami nieco bogatszymi w białko. Osobiście nie robię tego zbyt często, ponieważ moje Variabilichromis radzą sobie same jak mogą. Dzieje się tak za sprawą populacji ślimaków, które są tępione z dużą pieczołowitością i zjadane ze smakiem. Nawet duże okazy ampularii traktowane są niejednokrotnie jako „drugie danie”.

 

VARIABILICHROMIS MOORII A TROFEUSY

[pic]

samica z młodymi, szykująca się do przegonienia trofcia

Często dużym dylematem akwarystów, jest znalezienie odpowiedniego towarzystwa dla trofeusów. Nie wiem, czy ktoś próbował już połączenia tych przepięknych pyszczaków z Variabilichromis moorii. Ja zaryzykowałem i nie żałuję tego. Ryby nie wchodzą sobie w drogę i nie wykazują w stosunku do siebie zwiększonej agresji, nawet w niezbyt obszernym zbiorniku. Wymienione gatunki charakteryzują się zbliżonym temperamentem, a (przede wszystkim) ich preferencje pokarmowe są bardzo podobne. Trzeba jednak przyznać, że bohater mojego artykułu wydaje się bardziej łapczywie i energicznie podchodzić do posiłków. W rezultacie trofeusy są stale głodne i nie mają szans na nadwagę, a w końcu jest to dla nich najzdrowsze. Nie są też wychudzone. Nie zaobserwowałem także żadnych problemów zdrowotnych u żadnego z opisanych gatunków. Dowodem na to może być m.in. fakt, iż chętnie podchodzą do tarła. Poza tym pięknie prezentują się razem w akwarium, ze względu na charakterystyczne ubarwienie.

Osobiście polecam tytułowego Variabilichromis moorii jako towarzystwo dla trofeusów, pod warunkiem jednak, że łączyć będziemy stosunkowo młode osobniki obu gatunków. Pozwoli to na przyzwyczajenie się do siebie i wzajemną akceptację współmieszkańców. Wychowujące się obok siebie gatunki nabierają do siebie swoistego zaufania. Jest ono w pewnym stopniu ograniczone, jednak nie na tyle by dochodziło do zachowań bardzo agresywnych czy brutalnych.

Jeśli chodzi o ilość ryb, to w zbiorniku o pojemności ok. 200 litrów proponuję obsadzić 1 parę Variabilichromis moorii. Będzie to gwarancją uniknięcia problemów z podziałem terytoriów.

Mam nadzieję, że w pewnym stopniu rozwiałem wątpliwości i pomogłem tym, którzy w swoich akwariach chcieliby hodować ten mało jeszcze poznany gatunek szczelinowca. Moim zdaniem warto.

Jeszcze raz pragnę podkreślić, że treść tego artykułu oparta jest wyłącznie na moich własnych obserwacjach i doświadczeniach.

 

Grzegorz Kaczmarczyk