Nelamrologus sexfasciatus Gold Tembwe
– próba charakterystyki gatunku i kilka uwag dotyczących hodowli w akwarium.
Marek Drozdowski
Jezioro Tanganika to bardzo bogaty biotop, zarówno pod względem ilości występujących tam gatunków żywych organizmów, spotykanych wariantów ubarwienia, jak i różnorodności zachowań czy zwyczajów żywieniowych. Nic więc dziwnego, że od wielu lat akwaryści kierują swoje zainteresowania właśnie w stronę tego wyjątkowego afrykańskiego zbiornika. Serca wielu miłośników Tanganiki skradły Tropheusy, które jak się wydaje, stały się symbolem tego biotopu. Nie ukrywam, że i moje zainteresowanie tym jeziorem zaczęło się od studiowania informacji i przeglądania zdjęć na temat przedstawicieli właśnie tego gatunku. Ale Tanganika to nie tylko „roślinożercy”. Jest jeszcze „druga Tanganika”, równie interesująca i o równie urzekających barwach i kształtach. Zwykło się ją po prostu nazywać „mięsożerną”. Właśnie od tej „drugiej Tanganiki” postanowiłem rozpocząć, mam nadzieję długą przygodę z rybami z tego jeziora.
Na początek skupiłem się na jednym gatunku. Przedstawicielem tanganikańskich mięsożerców, który zamieszkał w moim akwarium jest para pochodzących z odłowu Neolamprologus sexfasciatus Gold Tembwe (rodzina:Cichlidae, podrodzina: Lamprologini, rodzaj: Neolamprologus, gatunek: Neolamprologus sexfasciatusGold Tembwe). Należy jednak zauważyć, że sexfasciatusy oprócz posiadanej przeze mnie odmiany złoto-żółtej, występują w wariancie barwnym niebieskim i żółto-białym, ponadto każda z tych odmian charakteryzuje się występowaniem form geograficznych (między innymi dlatego warto do nazwy ryby dodawać miejsce jej wyłowienia; sexfasciatus Gold Tembwe to nie to samo co sexfasciatus Kipili Gold! Choć obie ryby należą do wariantu złotego). Zwracam na to uwagę także dlatego, że w pewnym stopniu pokazuje to ogrom różnorodności całego jeziora. Cechą wspólną dla wszystkich sexfasciatusów i charakterystyczną dla tego gatunku jest sześć pionowych czarnych pasów. Tu warto wspomnieć o innych nazwach pod którymi można spotkać Sexfasciatusy, a które również nawiązują właśnie do sześciu pasów – Six-stripe Lamprologus, Six-bar Lamprologus. Czyli „sexfasciatus” znaczy tyle co „o sześciu pasach”[1].
Sexfasciatusy występują w naturze w południowej części jeziora Tanganika pomiędzy przylądkiem Tembwe a Karema. Spotyka się je do głębokości5 metrów. Zasiedlają strefę litoralu skalistego, gdzie upodobały sobie liczne szczeliny i kryjówki. Sexfasciatusy, tak jak i wiele innych gatunków w Tanganice to szczelinowce czyli ryby, które składają ikrę w różnego rodzaju zakamarkach i szczelinach skalnych. Ryby, które charakteryzuje ten typ rozrodu przyklejają ikrę do ściany bądź sklepienia kryjówki. Jak na pielęgnice przystało szczelinowce, zarówno samiec jak i samica, opiekują się ikrą i narybkiem. Neolamrplogus sexfasciatus dorasta do 15cm długości przy czym samice są nieco mniejsze od samców. Ryby te prowadzą monogamiczny tryb życia czyli żyją w parach. Sexfasciatusy nie wykazują żadnego zewnętrznego dymorfizmu płciowego i jedyną pewną metodą na odróżnienie samca od samicy jest zbadanie guzków płciowych u dorosłych osobników. Można jednak spotkać opinie według, których oprócz tego, że samice są nieco mniejsze od samców to są także od nich grubsze/cięższe/o pełniejszym ciele[2]. Być może wskazówką dotyczącą płci może być także zachowanie dorosłych osobników w akwarium – na przykład z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że samica znaczenia bardziej od samca woli przebywać w grocie i znacznie bardziej lubi kopać, porządkować dno w swoim skalistym lokum. Jednak jak już wcześniej napisałem, jedyną pewną metodą na odróżnienie płci u sexfasciatusów jest zbadanie guzków płciowych u dorosłych ryb[3].
Neolapmprologus sexfasciatus Gold Tembwe to ryba o bardzo atrakcyjnym ubarwieniu i ciekawym, raczej klasycznym kształcie ciała. Dominującą barwą jest kolor złoty. Te ryby nie są po prostu żółte, ale wyraźnie opalizująco złote. Okolice brzucha są białawe – w miarę przesuwania się w stronę grzbietu kolor ten ustępuje tak charakterystycznej dla tych ryb złotej barwie. Złote są także nasady płetw piersiowych. Już na obrzeżach pokryw skrzelowych biegnie pierwszy z sześciu pasów. Kolejne występują w równych odstępach aż do nasady ogona. Płetwy generalnie są delikatnie błękitne. Osobnego opisania wymaga płetwa grzbietowa, na której to do jednej czwartej jej wysokości sięgają przedłużenia czterech z sześciu pasów, które zdobią tułów sexfasciatusa (dwa najbardziej skrajne pasy tj. pas zachodzący na pokrywy skrzelowe i pas tuż u nasady płetwy ogonowej, nie znajdują przedłużeń na płetwie grzbietowej). Płetwa grzbietowa jest żółto błękitna z wyraźnym niebieskim zakończeniem na szczycie. Pokrywy skrzelowe zdobi opalizujące na zielonkawo-niebiesko „oczko”. Na pierwszy rzut oka widać, że Sexfasciatus to drapieżnik. Wydłużony tułów zakończony szpiczastą, stosunkowo dużą choć proporcjonalną do reszty ciała głową z dużą paszczą zaopatrzoną w widoczne ostre ząbki nie pozostawiają wątpliwości co do preferencji żywieniowych tej ryby. Warto także wspomnieć o dużych oczach dzięki którym Sexfasciatusy rejestrują każdy ruch zarówno przed jak i w środku akwarium. Trzeba przyznać, że natura bardzo dobrze przygotowała te ryby do drapieżnego trybu życia w jeziorze, czyniąc z nich niezwykle urodziwych ale i skutecznych myśliwych.
Neolamprologus sexfasciatus może być z powodzeniem hodowany w akwarium. Urządzając dla nich akwarium, jak i przygotowując każdy inny tanganikański zbiornik piękna należy szukać w prostocie wystroju i właściwym doborze ryb. Prawidłowo zaaranżowane skaliste akwarium będzie stanowiło namiastkę biotopu, a tym samym stworzy odpowiednie warunki do egzystencji dla naszych ryb ciesząc jednocześnie oko i odkrywając przed nami kawałek jeziora Tanganika. Ja dla mojej pochodzącej z odłowu pary Neolamprologus sexfasciatusGold Tembwe przeznaczyłem zbiornik o wymiarach 120cm X 40cm X 50 cm czyli typową dwieście czterdziestkę ( 240 litrów ). Można spotkać zalecenia, które jako minimalny litraż dla tych ryb wskazują na 200 litrów[4](poniżej tego minimum odradzam hodowlę tych ryb; trzeba pamiętać, że osiągają one 15cm długości!).
W akwarium koniecznie trzeba potworzyć liczne groty i szczeliny, które zapewnią sexfasciatusom schronienie i mogą się stać miejscem tarła (niektórzy wskazują, że rolę jaskini tarliskowej najlepiej spełnia zwykła ceramiczna doniczka, szerzej o tym napiszę poniżej w części dotyczącej rozmnażania). Konstrukcja skalna w moim akwarium składa się z 30 kg wapienia muszlowego. Uważam, że skały te bardzo ładnie się prezentują i dają dużo możliwości na zaaranżowanie różnych grot czy szczelin. Poza tym wapień muszlowy stabilizuje pH, którego wysoki poziom jest tak ważny dla ryb z Tanganiki. Oczywiście można użyć innego rodzaju skał wapiennych, marmurów czy piaskowców, pamiętając jednak o tym, że naszą wyobraźnię w aranżacji zbiornika ograniczają „aż i tylko” potrzeby naszych ryb[5]. Na dno zbiornika, dla zabezpieczenia go przed ewentualnym uszkodzeniem przez te moje 30 kg wapieni, położyłem 2cm styropian. Właściwym podłożem zaś jest jasny piasek, który jest chyba najlepszym z możliwych rozwiązań dla tanganikańskich ryb. Stosując jako podłoże piasek należy jednak pamiętać o możliwości tworzenia się stref beztlenowych i o konieczności wpuszczenia ślimaków świderków, które to regularnie i mozolnie będą przeczesywały piasek wspomagając nas w utrzymywaniu równowagi biologicznej w akwarium. Jako tło zastosowałem kawałek niebieskiego brystolu – jako, że nie jestem zwolennikiem teł wewnętrznych, które mogą wprawdzie się podobać, ale ich funkcjonalność pozostawia wiele do życzenia, uważam zwykły kawałek niebieskiego brystolu za najlepsze rozwiązanie. Niebieskie tło bardzo ładnie komponuje się ze skałami i jasnym piaskiem dając jednocześnie poczucie głębi. Wydaje się też być dużo bardziej naturalne od wszelkiego rodzaju fototapet.
Woda w akwarium z sexfasciatusami powinna odpowiadać parametrom jak dla innych ryb z Tanganiki. W tym miejscu odsyłam do szczegółowych opracowań na ten temat[6]. Zwrócę jedynie uwagę na zapewnienie wysokiego pH (8 – 8,5) oraz na wydajną filtrację biologiczną, która opiera się na prawidłowo funkcjonującym cyklu azotowym[7]. Ja w swoim akwarium z powodzeniem stosuję do filtracji mechanicznej filtr wewnętrzny o nominalnej wydajności 1000 l/h, zaś do filtracji biologicznej służy mi zewnętrzny filtr kubełkowy o wydajności nominalnej również 1000 l/h (w środku umieściłem wysoko porowaty wkład ceramiczny, który jest siedliskiem dla bakterii nitryfikacyjnych oraz grys koralowy, którego zadaniem jest stabilizowanie pH). Obydwa filtry zapewniają znaczny ruch wody – nie wydaje się to jednak w niczym przeszkadzać sexfasciatusom. Wodę podmieniam 2 razy w tygodniu jednorazowo w ilości około 5% do 10% objętości akwarium. Częstsze, lecz mniejsze podmiany wody chyba lepiej służą rybom. W każdym bądź razie moje sexfasciatusy bardzo je lubią. Podczas podmian wody należy oczywiście skrzętnie usuwać z dna wszelkie resztki jedzenia i odchody, które to gromadzą się na powierzchni piasku i skąd to bardzo łatwo je usunąć (chyba jeszcze łatwiej niż ze żwirowego podłoża). Po podmianie wody dodaję odpowiednią porcję uzdatniacza oraz soli niejodowanej. W moim akwarium utrzymuję temperaturę na stałym poziomie 27 – 28 ˚C. Sexfasciatusy nie wymagają silnego oświetlenia – ja mój zbiornik oświetlam jedną 30 watową świetlówką o białej barwie światła i uważam to za zupełnie wystarczające. W miarę możliwości polecam obserwowanie tych ryb przy świetle dziennym – prezentują się trochę inaczej ale równie okazale co przy świetle sztucznym.
Sexfasciatusy to ryby, które mogą być stosunkowo agresywne wobec przedstawicieli własnego gatunku, jak i innych mieszkańców akwarium. Dlatego też najlepiej trzymać je w dobranych parach[8] i starannie dobierać im ewentualne towarzystwo do zbiornika. Moja para dorosłych odłowów Neolamprologus sexfasciatus Gold Tembwe, która obecnie ma do dyspozycji całe akwarium z licznymi kryjówkami skalnymi zachowuje się raczej spokojnie. Czasem tylko trochę poprzepychają się pyszczkami, postraszą, ale jak czyszczę dno to chowają się razem do tej samej groty. Bardziej intensywne kolory ma samica. Ona tez już drugiego dnia po wpuszczeniu zajęła najlepszą grotę i zdaje się lekko dominować nad nieco mniejszym samcem – czyli że wygrywa większość przepychanek pyszczkami, choć i czasem to samiec zmusza ją do odwrotu. Podczas tych przepychanek często samiec blednie, niemal traci paski, staje się jasno żółty ale po kilku sekundach wszystko wraca do normy. Samica uwielbia siedzieć w swojej grocie, samiec zaś zajmuje lokum sąsiednie choć zdecydowanie więcej czasu spędza unosząc się nad skałkami. Tak zachowują się ryby najedzone. Gdy są zaś głodne pływają po akwarium i szukają jedzenia. Nie są przy tym tak „nadaktywne” jak chociażby trofeusy. sexfasciatusy raczej patrolują zbiornik. Czasem, jak na drapieżniki przystało, wolą się przyczaić i poczekać na zdobycz. sexfasciatusy widzą każdy ruch, także mnie przed akwarium i gdy są głodne domagają się posiłku podpływając do przedniej szyby i strosząc płetwy. Bardzo lubię obserwować je jak jedzą. Stają się wtedy takie „poważne”. Stroszą płetwy, na chwilkę zawisają w miejscu jak małe „helikopterki” by przypuścić błyskawiczny atak na pokarm. sexfasciatusy potrafią bardzo szybko zmieniać kierunek pływania niemal w miejscu i pod ostrym kątem. Jeśli trafi im się większy kąsek to zaraz chowają się między skały gdzie spokojnie konsumują swoją zdobycz. sexfasciatusy kopią w podłożu i przesiewają piasek przez skrzela całkiem tak samo jak trofeusy. Bardzo to lubią i być może przy okazji tej czynności usuwają w ten sposób ewentualne pasożyty. Kopie zarówno samiec, jak i samica, choć muszę przyznać że samica jest zdecydowanie aktywniejsza na tym polu. Jak już ryby dokonały kilku znacznych wykopów i dostosowały wygląd dna do swoich potrzeb ich aktywność „budowlana” spadła, choć ciągle dosyć często przesiewają piasek w poszukiwaniu pokarmu, a jak już coś znajdą to zręcznie zamieszają w pyszczku tak, że piasek wyrzucą skrzelami a jedzenie trafia prosto do żołądka.
Jak już wcześniej napisałem, sexfasciatusy najlepiej trzymać w parach i z odpowiednim dla nich towarzystwem. Można, tak jak ja, wpuścić do akwarium dorosłą parę. Jeśli zdecydujemy się na młode ryby to należałoby wpuścić na początek kilka młodych osobników. Gdy z tej grupy dobierze się para należy pozostałe osobniki wyłowić. Moje Sexfasciatusy na razie samotnie królują w akwarium. Nie narzekają bynajmniej na brak towarzystwa innych ryb. W przyszłości planuję jednak dołożyć do mojej obsady parę Altolamprologus calvuslub Altolamprologus compressiceps. Zastanawiam się także nad sumikami tanganikańskimi, które jak się okazuje różnią się znaczenie charakterem od swoich rzecznych kuzynów – są od nich dużo spokojniejsze i wdzięczniejsze w hodowli. Można znaleźć wiele pochlebnych opinii na temat tanganikańskich synodontów[9]. Poza wymienionymi powyżej rybami jako potencjalne towarzystwo dla Sexfasciatusów można także wskazać na ryby z rodzaju Lepidiolamprologus, Julidochromis czy niektóre inne Neolamprologusy. Generalnie muszą to być ryby o podobnych rozmiarach, preferencjach żywieniowych i temperamencie. Według niektórych opinii towarzystwo dla sexfasciatusów jest wręcz wskazane – ma to pomóc rozładować ewentualną agresję silniejszego partnera w stosunku do słabszego. Moja para jednak bardzo zgodnie żyje sobie sama w 240 litrach i jeśli kiedyś dodam im towarzystwo to tylko dlatego, że będę chciał wzbogacić mój zbiornik jako taki o nowe, ciekawe ryby i obserwować interakcje międzygatunkowe.
Sexfasciatusy to oczywiście mięsożercy, co niechybnie oznacza, że należy je karmić głównie pokarmem żywym (mrożonym), a wszelkiego rodzaju pokarmy suche traktować tylko jako, skądinąd bardzo pożądane, uzupełnienie ich diety. Pobierają one pokarm zarówno z powierzchni, jak i z toni czy nawet z dna. Generalnie mają duży apetyt. Nie należy ich jednak przekarmiać. Jeśli chodzi o moją parkę to daję im między innymi krewetki – połykają takie dość duże okazy[10] (coś pod 3,5cm), jednak z krewetek jest zawsze najwięcej odpadów (zdaje się że głowa krewetki z tymi czułkami nie jest za bardzo jadalna, także w miarę możliwości staram się je odrywać, poza tym zawsze zostanie fragment jakiegoś pancerzyka, czułka, odnóża…). Serwuje im także gammarusa – lubią go choć jest to zdecydowanie drobniejszy pokarm od krewetek, ale maja trochę zabawy przy wyłapywaniu gammarusa z wody. Jednym z podstawowych składników diety moich złotych Sexfasciatusów uczyniłem małe morskie rybki stynki – bardzo wygodne w karmieniu, wystarczy wrzucić dwa ok. 3 do 3,5cm kawałki stynki i po całym posiłku, praktycznie brak odpadów, Sexfasciatusy zjadają nawet głowy i ogony stynek. Małe rybki to chyba najbardziej zbliżony do naturalnego pokarm dla Sexfasciatusów (nie próbowałem dawać im żywych rybek ale sądzę, że by nie pogardziły taką zdobyczą). Z rybich pokarmów podaję im jeszcze kawałki fileta z mintaja – pokarm zjadany bardzo chętnie i bez zastrzeżeń. Zdecydowanie częściej karmię jednak moje Sexfasciatusy małymi stynkami. W ogóle jeśli chodzi o pokarmy zawierające mięso ryb lub gdy karmimy naszych podopiecznych surowymi rybami należy pamiętać, że zdecydowanie bardziej od ryb słodkowodnych nadają się do tego celu ryby morskie. Mięso ryb morskich zawiera bowiem dużo witamin i pełną gamę niezbędnych do życia ryb aminokwasów[11], których to w takim bogactwie nie znajdziemy u przedstawicieli słodkowodnej ichtiofauny. Uzupełnienie diety mojej parki stanowi pokarm w płatkach firmy Tropical – w miarę chętnie zjadany, stanowi element roślinny w diecie, podaję je tylko raz dziennie w małej porcji zjadanej w dwie, trzy minuty, przeważnie jako podwieczorek. Nie zamykam się oczywiście na nowe pokarmy i dalej szukam urozmaicenia diety moich złotych Sexfasciatusów. Zresztą każdy akwarysta powinien postępować zgodnie z zasadą że dieta ryb powinna być urozmaicona, a do samego procesu karmienia nie może wkraść się rutyna. Trzeba po prostu obserwować co rybom smakuje, ile zjadają i jak szybko, jak często domagają się pokarmu…etc.
Para Neolamprologus sexfasciatus Gold Tembwe od niedawna pływa w moim akwarium. Moje ryby nie podchodziły jeszcze do tarła. Trudno dzielić się uwagami własnymi na temat czegoś czego się nie obserwowało. Wydaje mi się jednak, że uzupełnienie niniejszego tekstu powinny jednak stanowić jakieś wskazówki dotyczące rozmnażania tych ryb. Poniżej przedstawiam informacje, które udało mi się odnaleźć na ten temat[12].
Sexfasciatusy to szczelinowce. Jako miejsce do odbycia ewentualnego tarła poleca się grotę z ceramicznej doniczki. Choć zapewne nie można odmówić walorów użytkowych takiemu rozwiązaniu to wydaje się jednak, że można by ją zastąpić dużo bardziej naturalną grotą zrobioną z umiejętnie poukładanych skał. Ażeby utrzymać ryby w dobrej kondycji do rozmnażania należy zapewnić im dietę bogatą w proteiny. Gdy ryby dobiorą się w parę będą broniły obranego przez siebie terytorium. Zanim dojdzie do właściwego tarła ryby czyszczą dno swojej groty często przy tym dochodząc do gładkiej powierzchni dna akwarium. Podczas tarła paski u samca i samicy stopniowo blakną aż do prawie całkowitego zniknięcia. Następuje wówczas złożenie ikry (od 200 do 700 jajeczek) – według jednej z relacji samica składa ikrę na suficie groty, według innej jajeczka są składane na pieczołowicie wysprzątanym dnie. W naturze sexfasciatusy przyklejają swoją ikrę właśnie na sufitach bądź ścianach jaskiń, ale jak widać w akwarium to zachowanie może ulec zmianie. Po złożeniu przez samicę ikrę zapładnia samiec. Jeśli doszło do złożenia ikry na dnie groty, przez kilka dni po tarle samica unosi się nad jajeczkami cierpliwie wachlując je swoimi płetwami. Ikra złożona na suficie jaskini również pozostaje pod opieką rodziców. Gdy z jajeczek wylęga się maleńki narybek samica podnosi każdą rybkę z osobna i przenosi w inne miejsce. W przeciągu kilku dni narybek coraz bardziej się usamodzielnia. Samiec staje się bardzo opiekuńczy i może atakować ryby, które wpłyną na jego terytorium albo nawet i akwarystę (!), który co tu się dużo dziwić, przygląda się z zaciekawieniem swoim podopiecznym ze swojej „suchej” strony akwarium. Coraz śmielsze wycieczki narażają jednak małe Sexfasciatusy na pożarcie przez innych mieszkańców zbiornika. Narybek można karmić na przykład sproszkowanym suchym pokarmem lub świeżo wylęgniętymi krewetkami. Obserwowano także samice żujące większe kawałki pokarmu i wypluwające przygotowaną w ten sposób papkę narybkowi. Po dwóch, trzech tygodniach samica przestaje interesować się młodymi, które przechodzą całkowicie pod opiekę samca. Może wówczas dochodzić do sytuacji, gdy samiec będzie przeganiał samicę, która zanadto zbliży się do grupy narybku. Z ogólnych wskazówek dotyczących rozmnażania sexfasciatusów można jeszcze wspomnieć, że niektórzy hodowcy czekają cierpliwie aż rybom zbierze się na amory, inni zaś stosują pewien wybieg polegający na tym, że do zbiornika tarliskowego najpierw wpuszcza się samicę, która przebywa w nim sama dopóki się nie zaaklimatyzuje. Dopiero później wpuszcza się samca w nadziei, że dojdzie do tarła. Jednak jeśli ryby się nie zaakceptują usuwa się samca i ponawia próbę za kilka tygodni. Z informacji ogólnych jakie można odnaleźć na temat sexfasciatusów wynika, że niebieska forma tego gatunku uważana jest za niemożliwą do rozmnożenia w akwarium[13]. Natrafiłem jednak na relację Erica Genevelle, któremu udała się ta sztuka[14]. Ja jednak skupię się na moich „złotkach” mając nadzieje, że wkrótce dostarczą mi one powodów do dopisania w tym miejscu kilku uwag własnych.
Podsumowując Neolamprologus sexfasciatus Gold Tembwe to piękna i ciekawa ryba, która razem z wieloma innymi „mięsożercami” z Tanganiki stanowi interesującą propozycję dla akwarystów, którzy będą potrafili docenić walory tych wyjątkowych przedstawicieli tanganikańskiej ichtiofauny. Szczególnie polecam przyjrzenie się sexfasciatusom, a zwłaszcza odmianie złotej tego gatunku. Niewątpliwie jest to jedna z ładniejszych ryb w ogóle, która nie ustępuje pięknem swojego ubarwienia nawet trofeusom (przynajmniej niektórym ich odmianom), co w połączeniu z paletą ciekawych zachowań stanowi o jej wyjątkowości… Zresztą, która z naszych ulubionych ryb nie jest dla nas wyjątkowa?
Marek Drozdowski
* Powyższe zdjęcia przedstawiają moje ryby. Z sexfasciatusami mam do czynienia od niedawna i być może, niektóre z prezentowanych tu poglądów własnych dotyczących hodowli tych ryb ulegną w przyszłości zmianie. Postaram się wówczas niniejszy tekst niezwłocznie zaktualizować.
[1] Uwaga o tyle istotna, że niebieski Neolamprologus sexfasciatus mylony czasami z Neolamprologus Tretocpehalus różni się właśnie od tego drugiego dodatkowym, szóstym pasem, tretocefalusy mają bowiem pasów pięć.
[2] http://www.thecichlidgallery.com/article_sexfasciatus.htm
[3] Tak też zbadano płeć moich ryb, a jako że mój samiec jest nieco mniejszy od samicy na razie bez problemu mogę je rozróżniać.
[4] http://www.aquahobby.com/gallery/e_sexfasciatus.php
http://tanganika.inet.pl/akwarium/grzegorz_ciesla/akwaria.html
http://tanganika.inet.pl/akwarium/wielkosc_akwarium.html
[5] Tu mała uwaga – otóż układając kamienie dobrze jest zostawić małą przestrzeń, przynajmniej taką żeby ryby swobodnie mogły tam pływać, między ścianą skał a tylną szybą akwarium. Umożliwi to dobrą cyrkulację wody, a tym samym nie będą się tam gromadziły różne odpady. Poza tym już samo odsunięcie skał od tylnej szyby stwarza wspaniałą kryjówkę dla Sexfasciatusów, które uwielbiają wszelkiego rodzaju skaliste labirynty.
[6] Na temat wody w zbiorniku tanganikańskim patrz między innymi w: Mierzeńska Marta, Trofeusy, Tarnów 2004, s. 94 – 96; Bauer Tomasz, Woda w Tanganice – jej skład, a możliwości odwzorowania w akwarium, http://tanganika.inet.pl/tanganika/woda.html
[7] min. Kwiecień Tomasz, Cykl azotowy, http://www.tanganika.inet.pl/akwarium/cykl_azotowy.html
[8] Do hodowli dwóch par potrzebne byłoby naprawdę duże akwarium. Trudno jednak określić jego minimalny litraż. Wydaje się, że zależałoby to między innymi od aranżacji zbiornika i od pozostałej obsady.
[9] Miłaczewski Daniel, Synodontisy Tanganiki, artykuł na www.tropheus.com.pl; Grejczyk Jarosław, Tanganika inaczej, artykuł nawww.tropheus.com.pl
[10] Wydaje mi się że karmienie większymi kawałki ryb/krewetek jest lepsze. Można niemal dokładnie policzyć ile i czego zjadła dana ryba, poza tym jedzenie nie rozpływa się po całym akwarium.
[11] Dlatego między innymi w sprulinie O.S.I, o której to walorach żywieniowych mam nadzieje nie trzeba nikogo przekonywać, zamiast mięsa ryb słodkowodnych z powodzeniem stosuje się mięso ryb morskich.
[12] http://www.thecichlidgallery.com/article_sexfasciatus.htm
http://www.fishaholics.org/show_fish.php?FishIndex=26 Konings Ad, Pielęgnice z jeziora Tanganika – wersja polska, s. 80.
[13] Konings Ad, op. cit., s. 80; http://www.tropheus.info/riftlakes/cichlids/neolamprologus_sexfasciatus_e.html
[14] http://tanganyika-cichlids.com/sexfasciatus_la_repro.htm