Kilka uwag o tym jak postępować z trofeusami z naturalnego odłowu

Ryby z odłowu – aklimatyzacja i adaptacja

Dr Marta Mierzeńska (www.tropheus.com..pl)

 

Wstęp

W artykule tym chciałabym przedstawić moją „filozofię” chowu ryb pochodzących z naturalnych siedlisk, sposób patrzenia na ich aklimatyzację, kwarantannę i żywienie. To chyba pierwszy mój tekst przedstawiający koncepcję widzenia „mojego” świata ryb zamkniętego w małym lub dużym zbiorniku. Moje doświadczenia dotyczą głównie ryb z naturalnego odłowu, bo takimi zajmuję się od ośmiu lat. Jak już podkreśliłam, to mój sposób – czy słuszny? Świadczą o tym chyba efekty aklimatyzacji tysięcy ryb, które do nas dotarły J  I jeszcze jedno – nie uważam mojej „filozofii” za jedynie słuszną, mogę tylko napisać, że u mnie idealnie się sprawdza.

Podstaw akwarystyki uczył mnie mój Tata, ale kiedy to było…? Inny świat, inne warunki, inne ryby … Zacznę więc od początku, czyli…

 

Wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza

Wiedza jest podstawą sukcesu każdego akwarysty. Dotyczyć ma nie tylko wyglądu ryb i ich atrakcyjności akwarystycznej, ale głównie: biotopu, parametrów wody w środowisku życia oraz podstaw utrzymania zbiornika jako ustabilizowanego wycinka natury. Bez tej wiedzy czeka nas klapa, a ryby często śmierć L

W tym temacie spotyka się przypadkowych „akwarystów”, dla których wiedza to coś magicznego, niepotrzebnego. Z przeciwnej strony odnajdujemy niezbyt liczną grupę prawdziwych pasjonatów, którzy nieustannie zgłębiają swoją wiedzę. W środku ustawiłabym ludzi, którzy nie mają zbyt dużej wiedzy akwarystycznej, ale przynajmniej pilnie wsłuchują się w to, co mówią „mądrzejsi” i na dokładkę przestrzegają zasad, które zostały im przedstawione.

Możliwości uzyskania potrzebnych informacji są naprawdę ogromne. Niesamowite medium jakim jest Internet, do tego książki, popularne czasopisma, opracowania naukowe, fora internetowe, a w końcu bezpośrednia wymiana doświadczeń, dają możliwość uzyskania w pełnej wiedzy. Niestety, w wielu wypadkach wyszukiwane są często najbardziej podstawowe i nie zawsze sprawdzone wiadomości. Pomija się wypowiedzi prawdziwych autorytetów w danej dziedzinie, naukowe obserwacje w naturze. Wielka szkoda, bo prowadzi to do różnych nieporozumień i niewłaściwego chowu ryb. Dotyczy to nie tylko ryb odławianych, ale i form hodowlanych.

 

Krok po kroku, czyli  jak ja to robię?

 

Uwagi wstępne – od czego zacząć?

Pierwszym i najważniejszym krokiem w aklimatyzacji ryb ze środowisk naturalnych jest pełna wiedza o warunkach w jakim przebywały, czyli wodzie, jej parametrach takich jak: pH , twardości ogólna i węglanowa, natlenienie, temperatura. To najistotniejszy rodzaj wiedzy, który musimy posiąść na samym wstępnie. Zbiornik aklimatyzacyjny, w którym ryby będą się przystosowywały do życia w akwarium, powinien mieć właśnie takie lub bardzo zbliżone parametry. Jest to niezmiernie ważne dla prawidłowej aklimatyzacji ryb i utrzymania ich w należytej kondycji, często po długim i wyczerpującym transporcie. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, jak długa i zawiła jest droga ryb z natury do naszych akwariów.

Przygotowanie zbiornika kwarantannowego to zapewnienie rybom nie tylko właściwych parametrów pH czy odpowiednich twardości, ale także wydajnej filtracji, aby utrzymać produkty przemiany materii na niskim poziomie. Ryby zmęczone transportem, zmianami środowisk – od naturalnego, przez baseny firm odławiających, zbiorniki importerów i innych osób pośredniczących, często właśnie z tego powodu zapadają na choroby. Jak wielokrotnie było i jest to podkreślane w opracowaniach ichtiopatologicznych, stres związany z nieprawidłowymi parametrami wody czy niewłaściwym karmieniem doprowadza do uaktywniania się i namnażania pasożytów, które w warunkach homeostazy nigdy nie miałyby na to szansy.

Droga, którą przebywają ryby ze środowiska naturalnego do ostatecznego zbiornika akwarysty jest często bardzo długa i skomplikowana. Dlatego kluczem do powodzenia jest wybór odpowiedniej firmy odławiającej ryby, zaufanie do niej i jej profesjonalizm. Sposób odławiania ryb, ich pakowanie w worki i boksy, a także długość transportu jest niezmiernie istotna dla dalszego życia zwierząt. Dlatego sama najbardziej cenię sobie ryby, które pochodzą od jednego, sprawdzonego dostawcy i trafiają w moje ręce bezpośrednio od eksportera. Wiem wtedy w jakich warunkach przebywały, jak były karmione, jak zostały zapakowane.

 

Aklimatyzacja ryb

Zbiorniki kwarantannowe powinny być wielkością dostosowane do aklimatyzowanych gatunków ryb. Nigdy nie należy mieszać ryb „nowych” ze „starymi”, przebywającymi w akwariach już od jakiegoś czasu. Zbiorniki kwarantannowe powinny być wcześniej wysterylizowane, aby nie doprowadzić do mieszania biologii.

Są różne sposoby przygotowania wystroju zbiornika kwarantannowego. Jedni zalecają całkowity brak podłoża i wystroju, inni starają się przygotować zbiorniki oddające środowisko naturalne, nawet na etapie kwarantanny. Dla mnie najważniejsze jest ograniczenie stresu aklimatyzacyjnego, stąd zawsze przygotowuję zbiorniki z podłożem – w tym wypadku niewielką warstwą piasku oraz kilkoma charakterystycznymi dla biotopu elementami wystroju. Według moich doświadczeń ryby, które mają choćby niewielki komfort ukrycia się, łatwiej pokonują stres aklimatyzacyjny. Tłumaczenie, że w sterylnym zbiorniku łatwiej jest obserwować ryby jest dla mnie tylko ułatwianiem sobie życia. Odchody na piasku i na szkle wyglądają dokładnie tak samo J To my mamy mieć czas na to, aby móc obserwować ryby, ich skórę, odchody, oczy i zachowania. Ryby, które są mniej zestresowane na pewno łatwiej będą wracały do formy.

Niezmiernie istotny jest sam proces rozpakowania ryb i stosowanie się do zaleceń eksportera. Ten etap jest dla mnie najbardziej kluczowy i sama zawsze z ogromną konsekwencją wykonuję go krok po kroku.

            Worki z rybami należy otwierać powoli, gwałtowne działania powodują, że zmienia się zbyt szybko ciśnienie, co bardzo szokuje ryby. Zawartość worków najlepiej jest delikatnie przelać do specjalnych pojemników lub wiaderek wraz z całą wodą. Teraz najważniejszy etap….powolne mieszanie wody z akwarium kwarantannowego z wodą, w której przybyły ryby. To najważniejszy moment przy rozpakowywaniu dostawy. Ryby w trakcie długiego transportu wydzielają do wody ogromne ilości produktów przemian azotowych i dwutlenku węgla. Powoduje to silne obniżenie pH i zatrucie wody. Do tego dochodzi często znaczne obniżenie temperatury. Dlatego tylko powolne mieszanie wody, nawet przez 2-3 godziny, najlepiej metodą kropelkową, uchroni zwierzęta przez szokiem, a często trwałym uszkodzeniem niektórych organów. To bardzo istotny moment. Niewłaściwe przeprowadzenie tego etapu aklimatyzacji może zakończyć się śmiercią jak nie natychmiastową, to w ciągu kilku najbliższych dni.

Ryby w workach często są półleżące, wyglądają jakby kończyły swój żywot. Nic bardziej mylnego. Należy pozwolić im spokojnie, powoli się aklimatyzować. Zawsze przykrywam pojemniki, aby ryby jak najmniej stresować. Sprawdzam tylko od czasu do czasu ich kondycję, usuwam ewentualnie martwe osobniki (u nas to bardzo rzadkie przypadki). Pojemniki, w których aklimatyzuję ryby są bardzo delikatnie napowietrzane. Gwałtowne dostarczenie dużej ilości tlenu na tym etapie może spowodować niepotrzebny szok. W tym czasie warto jest sprawdzać pH i temperaturę, aby wiedzieć w którym momencie można już przełożyć ryby do akwarium kwarantannowego. Gdy woda powoli osiągnie parametry zbliżone do tych panujących w akwarium, możemy delikatnie, najlepiej przy użyciu rąk – tak właśnie zawsze to robię, przełożyć ryby. Ryby wpuszczam bardzo spokojnie, spłoszone mogą uderzać w ścianki i uszkadzać się. W tym momencie zostawiam je w spokoju na kilka godzin dając im odpocząć.

            Przez następnych kilka dni pilnie obserwuję ryby. Codziennie dwa – trzy razy podmieniam jednorazowo po 10-15% wody. To bardzo ważne, gdyż ryby oddają z organizmu nagromadzone w trakcie transportu związki amonowe. Zbiorniki dobrze natleniam, kontroluję parametry. Do wody dodaję sól kamienną i uzdatniacze wody. Używam także naturalnych środków zawierających Echinacea. I to tyle. Zależnie od gatunku sprowadzanych ryb pokarm podaję na następny dzień lub 2-3 dni po transporcie.

 

Światło – czy może stresować?

To bardzo istotny element wystroju akwarium. Odpowiednie światło podkreśla wygląd ryb, tak istotny dla akwarysty. Jednak dla wielu grup ryb żyjących w mroku lub półmroku światło może być bardzo stresującym czynnikiem. Należy o tym pamiętać, zwłaszcza w pierwszym okresie aklimatyzacji i kwarantanny. Najlepiej jest nie stosować wtedy pełnego oświetlenia zbiornika, a ograniczyć się do delikatnego rozświetlenia pomieszczenia. Jeżeli ryby prawidłowo się zaaklimatyzują można powoli przyzwyczajać je do bezpośredniego światła. Preferuję naturalne światło słoneczne lub sztuczne, ale o barwie zbliżonej do dziennego. Według mnie ryby są wtedy naturalnie wybarwione. Należy zapewnić im możliwość schowania się w miejscu niedoświetlonym lub specjalnie zacienionym.

 

Karmienie – może wreszcie niektórzy zrozumieją, że….

Prawidłowe karmienie to jeden z najważniejszych czynników, pozwalających rybom na właściwe funkcjonowanie. Konieczna jest wiedza o tym, jak dany gatunek odżywia się w naturze, jaki jest cykl odżywiania w ciągu roku. Informacje te dość łatwo uzyskać w publikacjach naukowych i pracach badaczy zajmujących się opisem środowisk naturalnych.

Zwłaszcza w przypadku ryb roślinożernych nieprawidłowe żywienie może prowadzić do dużej zachorowalności i zgonów. Rybom z tej grupy trudno jest zapewnić wyłącznie naturalny pokarm, stąd często bazuje się na sztucznych pokarmach płatkowych, granulatach czy ekstrudatach. Od ich jakości, sposobu podawania i używania pokarmów balastowych zależy prawidłowe trawienie, a co za tym idzie, kondycja ryb. W warunkach stresu przy długich układach pokarmowych dochodzi do namnożenia się wiciowców i bakterii. Wiciowce żyją w przewodzie pokarmowym każdej ryby i jest to naturalne gdy ich ilość jest mała. Tak jest jeśli dieta ryb odpowiada ich wymaganiom. Wiciowce nie muszą występować wtedy w postaci dojrzałej, ale zwykle w postaci spor. Przy podawaniu pokarmów balastowych wiciowce i ich formy przetrwalnikowe wydalane są z kałem.

Wiciowce odżywiają się niektórymi bakteriami i przy ich braku jest ich niewiele. Jednak, gdy wzrasta liczba bakterii (stan chorobowy) namnażają się gwałtownie i uszkadzają tkanki, które stają się wtedy podatne na oddziaływanie innych czynników chorobotwórczych. Reasumując, wiciowce to stały składnik organizmu ryb, jednak w warunkach zaburzeń biorą one udział w przebiegu choroby i ich ilość jest ściśle powiązana z bakteriami. U ryb drapieżnych układ pokarmowy jest znacznie krótszy, stąd przy nieprawidłowym żywieniu ilość bakterii i wiciowców jest relatywnie mniejsza. Stany chorobowe mają wtedy zwykle łagodniejszy przebieg. Chociaż nie jest to regułą.

Ryby pochodzące z natury znają swoje upodobania żywieniowe i trudno jest podać im inne pokarmy. Wiele gatunków przez długi czas nie pobiera pokarmu, trzeba zwykle wielu dni, aby nauczyć je pobierania nowych dla nich karm. Ryby osłabione czy chore, często przez długi czas zupełnie nie pobierają pokarmu. Czy to dobrze, czy źle? Często jest to sposób samoleczenia.

Od lat każdy sprowadzany przez nas gatunek jest przed dostawą dokładnie poznawany, analizuję jego sposób odżywiania w naturze i staram się stworzyć jak najlepszy jadłospis. Dla mnie jest to jedna z najważniejszych informacji, która pozwala na prawidłową aklimatyzację, a potem chów ryb. To jeden z czynników, który warunkuje kondycję ryb i ich odporność na choroby. Należy pamiętać, że w naturze pokarm może się zmieniać zależnie od pory roku, co dobrze jest uwzględnić w menu. Nigdy nie podaję mięsożernym rybom pokarmów pochodzących od zwierząt stałocieplnych!

 

Leczyć czy nie leczyć zapobiegawczo?

 

To jedno z podstawowych pytań, które zadaję sobie od lat. Czy świeżo przybyłe ryby odrobaczać, leczyć profilaktycznie? Zdania są podzielone. Wielu uważa, że bez takiej leczniczej profilaktyki nie można utrzymać ryb w zdrowiu. Ja jestem zupełnie innego zdania.

Profilaktyka to…….prawidłowe warunki życia i odpowiednie karmienie. Leczyć można stany chorobowe po ich zdiagnozowaniu. Przez lata oddawaliśmy na badania weterynaryjne najsłabsze osobniki do nas docierające. Nigdy nie były „naszpikowane” pasożytami. Niekiedy diagnozowano pojedyncze wiciowce, rzadko kiedy przywry lub nicienie w istotnej statystycznie ilości. Jednak ryby przebywające w nieodpowiednich warunkach prędzej czy później są zainfekowane licznymi pasożytami, nawet jeśli były wcześniej wielokrotnie odrobaczane. Ryby w optymalnych warunkach bez względu na to czy były odrobaczanie, czy nie zwykle nie chorują.

Jak to napisał nasz znajomy ichtiolog, udzielający się od dłuższego czasu na forum naszej strony internetowej www..tropheus.com.pl,  „natura nie lubi pustki”. Gdy wyjałowimy organizm z jednego pasożyta, to jego miejsce natychmiast zajmie coś innego. Biologia musi znajdować się w równowadze, jeśli zostanie zachwiana na wskutek odrobaczania lub leczenia to powstaną wolne nisze. Zajmowane są wtedy przez inne organizmy, takie jak bakterie, grzyby, pierwotniaki, robaki lub wirusy. Takie igranie z mechanizmami naturalnej homeostazy organizmu może prowadzić do powstania chorób, które będą znacznie trudniejsze do wyleczenia.

 

Może na zakończenie powiem jeden z truizmów, ale…….działajmy tak, aby zapewnić naszym podopiecznym jak najlepsze warunki bytu już na starcie.